Rozmiar: 27837 bajtów

Tajny bunkier "Solidarności Walczącej"

Piotr Hlebowicz

Bunkier w Zagórzanach k. Gdowa budowaliśmy ponad rok, w tajemnicy przed ludźmi. Poszło na niego parę ton cementu i stali, do wietrzenia wykorzystaliśmy wylot nieużywanego starego komina. Było tu ogrzewanie elektryczne, cała tablica rozdzielcza z bezpiecznikami, wentylator i odprowadzenie wody do szamba (specjalna pompka), bo po deszczach przez ściany często napływała woda. Podłoga była z desek.

Bunkier kopałem z ukrywającym się u nas działaczem bocheńskiej Solidarności – Józefem Mroczkiem. Przemieszkał u nas ok. dwóch lat. Był na liście do internowania, ujawnił się w 1985 roku.

W bunkrze trzymaliśmy zawsze spory zapas papieru, oprócz offsetu były też dwa powielacze (jeden ręczny od Kazimierza Świtonia), awaryjne ramki (też sitodrukowe). Rozmiary bunkra – gdzieś około 10-12 m2, wysokość ok. 2,20 m. Ileż to ziemi trzeba było wydobyć z tego dołu i wywieźć do sadu, rozrzucić... Za to jakie drukowanie tu odchodziło!!! Offset szalał całymi godzinami. Do broszur mieliśmy stary masywny zszywacz na drut (jeszcze z czasów austriackich), nikomu nie przeszkadzaliśmy, nikt nam nie przeszkadzał. O drukarni wiedzieli tylko najbliżsi. Choć przeżyliśmy kilka rewizji przeprowadzonych przez krakowskie UB, bunkier pozostał do końca naszą tajemnicą. Wiele razy drukowała tu z nami Jadzia Chmielowska, Maciek Ruszczyński, Jurek Lemański.

Od 1984 do 1990 drukowaliśmy w bunkrze parę gazet, m.in. "Solidarność Zwycięży" (potem przemianowaną na "Solidarność Walcząca Zwycięży"), "Kurierek B" (gazeta bocheńskiej "S"), dodruk "Tygodnika Mazowsze" (do czasu, gdy przejrzeliśmy, jacy ludzie tym kręcą), dodruk "Solidarności Walczącej", "Vade Mecum", coś dla KPN-u, miliony ulotek i plakatów. Kilka naszych oraz partnerskich gazet z paru miast wychodziło pod wspólnym nagłówkiem – "Porozumienie Prasowe Solidarność Zwycięży". Oficjalna nazwa drukarni – "Wilno" im. Gen. Okulickiego "Niedźwiadka".

Rozmiar: 6758 bajtów     Rozmiar: 6758 bajtów    Rozmiar: 3367 bajtów
(Powiększenie po naciśnięciu na miniaturę)


Po aresztowaniu Kornela czy w czasie strajków 1988 roku siedzieliśmy tu z niewielką przerwą na sen, całymi dniami. Produkowaliśmy wtedy masówkę na Hutę. Papier woziliśmy zazwyczaj z Krakowa-Bieżanowa, zbierał dla nas dziesiątki, setki ryz nieodżałowany ksiądz proboszcz Adolf Chojnacki. "Towar" woził nam tarpanem znajomy pszczelarz, Witold Bator, sobie znanymi skrótami, przeważnie nocą. Nieraz 500 kg papieru, czasami więcej. Nigdy nie zatrzymała nas milicja. On to właśnie był pomysłodawcą budowy bunkra. Z zawodu inżynier budowlany.

W oddzielnym budynku mieliśmy "przygotowalnię", gdzie robiliśmy diapozytywy i blachy. Dla robienia negatywów z makiet zakupiliśmy NRD-owski aparat GLOBICA, harmonijkowy, skrzynkowy ze statywem na kółkach. Uzyskiwaliśmy dobrą jakość negatywów. Blachy zaczęliśmy przygotowywać sami po kursie w pracowni u Maćka Frankiewicza w Poznaniu (ja z Jadzią). Do tego czasu zależni byliśmy od innych.

Ot, i historia jednej drukarni w skrócie.

Piotr Hlebowicz

PS. We Wrocławiu rozważaliśmy także budowę bunkra z przeznaczeniem na drukarnię. Drugi brany pod uwagę wariant zakladał wykorzystanie do tego celu kilku pomieszczeń wielopiętrowych podziemi wokół wrocławskiego Rynku (niewykorzystanych od kilkudziesięciu lat i zamieszkanych jedynie przez szczury). Skończyło się jednak na luźnych projektach.

RL





Rozmiar: 27837 bajtów