stdarek
Główna
 
Aktualności
 
Stowarzyszenie
 
Zasady Ideowe-Program
 
Prasa SW Trójmiasto
 
Prasa SW SKP
 
Inne druki ulotne SW
 
Książki i broszury SW
 
"Poza Układem"
 
Prasa inna druk SW
 
Radio SW
 
Terroryści i oszołomy :)
 
Ludzie
 
Relacje
 
Galeria
 
Ciekawe
 
Dokumenty IPN
 

Obchody 25 lecia SWT

 
Linki - strony SW
 
Forum SW

WSPOMNIENIE Kazika Wiśniewskiego:

     W stanie wojennym i potem, jak wszyscy porządni ludzie, starałem się przyłożyć  komunie jak tylko potrafiłem i mogłem. Dużo się działo. Z czasem sporo spowszedniało. Była bibuła, kolportaż i manifestacje. Ubecy szaleli ale represje z czasem słabły. Już nie zamykali za kilka ulotek, nie robili kolegiów. Wreszcie, gdy wydawało się , że nic nowego nie wymyślą, przyszedł kolejny, zwykły, jak się wydawało.  Dzień jak codzień.
     8 listopada 1988 r.  Zbieramy się na warsztacie o 6:30, przychodzi majster, odbiera karty zegarowe a brygadzista rozdziela robotę.  W którymś momencie majster informuje mnie, że nie mam iść do pracy tylko do kierownika, Szafrańca. Zdziwiony, bo nigdy wcześniej nie było tak wczesnych wezwań, udałem się do kierownika, wraz z dwoma kolegami z mojej brygady, których także spotkał  zaszczyt "wezwania".
     W biurze kolejne zdziwienie, ni stąd ni zowąd pan Szafraniec informuje nas, że otrzymujemy przymusowe płatne urlopy i mamy natychmiast zdać przepustki stoczniowe.  Nie zgodziłem się. Przyszedłem do pracy normalnie, nie planowałem urlopu a już najbardziej uderzył mnie fakt zmuszania do oddania przepustki. Powiedziałem, że jest to mój dokument i nie oddam. Kierownik Szafraniec, przy nas gdzieś zadzwonił. Musieli być przygotowani, bo już po chwili pojawiło się dwóch esbeków. Nie dyskutowali ze mną, nie słuchali żadnych argumentów. Zabrali mnie na komendę, przy ul. Portowej w Gdyni.  Tam zaczęło się nękanie. Przez 10 godzin, różni ubecy maglowali mnie, przesyłali z pokoju do pokoju, wręczali ulotki i straszyli. "Kurwowali", że już mnie mają bo są moje odciski palców
na ulotkach, wzywających do zorganizowania strajku tego dnia.  Takie "maglowanie" trwało do późnych godzin popołudniowych. Bez jedzenie, bez picia. Nie wiedziałem co ze mną zrobią, nie miałem pojęcia czy strajk się zaczął czy nie. Mimo tego byłem twardy i nieugięty. Nie odpowiadałem na żadne pytania co powodowało, że panowie z SB, po prostu "wychodzili z siebie", ale poza tym nic więcej mi nie zrobili. Wieczorem byłem w domu. 
       Dzisiaj wspominam ten dzień tylko dlatego, że nie dałem najmniejszego powodu do tak panikarskiej reakcji esbeków a przecież był to już koniec 1988 r. Na pamiątkę została mi ulotka:

komunkat tkz


 

Link   
Szablony stron