stdarek
Główna
 
Aktualności
 
Stowarzyszenie
 
Zasady Ideowe-Program
 
Prasa SW Trójmiasto
 
Prasa SW SKP
 
Inne druki ulotne SW
 
Książki i broszury SW
 
"Poza Układem"
 
Prasa inna druk SW
 
Radio SW
 
Terroryści i oszołomy :)
 
Ludzie
 
Relacje
 
Galeria
 
Ciekawe
 
Dokumenty IPN
 

Obchody 25 lecia SWT

 
Linki - strony SW
 
Forum SW

Pół jawnie, pół legalnie 

    Już jesienią 1988 zauważało się tendencje niektórych działaczy do półjawnego występowania. Uznałem, że póki nie naraża to działań prowadzonych w konspiracji, ludzi i bazy poligraficznej odtwarzanej w wielkim trudzie i wysiłku, należy na to zezwalać. Z najbardziej znanych osób, które już na początku 1989 roku zaczęły włączać się w ten nurt był Marek i Magda Czachor. Nie występowali oczywiście jako członkowie SW. Angażowali się w inicjatywy, a później wręcz je inspirowali, głównie pod szyldem ruchu Wolność i Pokój. W połowie 1989 głównie to zdecydowało że podczas spotkania Komitetu Wykonawczego SW zgłosiłem kandydaturę Marka, na jawnego przedstawiciela Solidarności Walczącej w Trójmieście. Marek zaakceptował propozycję i występował już oficjalnie jako człowiek SW.

    W Gdańsku aktywnie uczestniczyła w propagowaniu celów SW Lila Badurska. Wykorzystywała msze w kościele św. Brygidy i wszystkie demonstracje. Rozprowadzała prasę nie kryjąc się z tym, co narażało ją na spore ryzyko. Znali Ją aktywni uczestnicy manifestacji i identyfikowali z Solidarnością Walczącą, nie mogła więc prowadzić działań konspiracyjnych. W krótkim czasie zebrała wokół siebie podobnych zapaleńców, którzy przedkładali jawne występowanie na „zadymach” od cichego knucia po kątach. Jej mieszkanie, „od zawsze”, jeszcze od czasów organizacji Wolnych Związków Zawodowych było miejscem spotkań.  Sprzyjało temu idealne położenie, sto metrów od dworca Gdańsk Główny, i gościnność gospodyni, dzielącej się przysłowiowym, ostatnim kawałkiem chleba. W jedynym, kilkunastometrowym pokoiku, często ktoś „waletował” na podłodze.

    Pamiętam, że Jej protegowany, Bogdan Spodzieja, po krótkim okresie działalności podczas której próbował swoich sił jako drukarz, został jawnym przedstawicielem SW na terenie Gdańska. Lila prowadziła już wówczas jawne, oficjalne biuro informacyjne SW. Był koniec 1989 roku. Wcześniej Bogdan organizował grupę SW w stoczni gdańskiej. Przeszkoliliśmy, razem z Jurkiem i Jackiem kilku jego chłopaków i przekazaliśmy kompletny zestaw sprzętu do wydawania własnej gazetki, włącznie z elektroniczną maszyną do pisania i powielaczem. Jeszcze wcześniej, osobiście przeszkoliłem Bogdana w obsłudze powielacza i udostępniłem mu lokal u Bolka i Marysi Toczko.

    Nie mieliśmy wówczas nadmiaru sprzętu, w okresie między październikiem 1988 a sierpniem 1990 otrzymałem tylko jeden powielacz od Magdaleny Wysznackiej-Żurawskiej i Krzysztofa Żurawskiego. Uznałem jednak, że warto doposażyć ludzi, ze środowiska, do którego mieliśmy utrudniony dostęp jako bastionu Wałęsy. Liczyłem, że pozyskany przyczółek pozwoli na rozwój niezależnych od władz związkowych struktur. Myliłem się. Dostali się pod bezpośredni wpływ Joanny Gwiazdy, która uznała, dzisiaj to przyznaje, że istnienie SW stanowi zagrożenie dla jej pozycji. Zrobiła więc wszystko, aby pod pretekstem reaktywacji „Wolnych Związków Zawodowych”, konkurencyjnych do NSZZ „Solidarność” przejąć i ludzi i stojące za nimi zaplecze. Oficjalnym powodem oderwania Bogdana i jego grupy od nas było „Nie łączenie działalności WZZ-tów z żadnymi innymi grupami opozycyjnymi”. Nie rozumiałem tego wówczas. Wyjaśniła to Joanna w wydanej, w 2005 roku książce „Gwiazdozbiór w Solidarności”: "Nasze stosunki z SW były w zasadzie dobre, chociaż nie akceptowaliśmy wodzowskiego modelu organizacji, a cel polityczny – wyprowadzenie z „Solidarności” całego radykalnego skrzydła – uważaliśmy za szkodliwy dla przyszłości Polski. " oraz, że powstanie Solidarności Walczącej było dla Niej „prawdziwą klęską”. Fragment  książki  "Gwiazdozbór w Solidarności".

    Wraz z ujawnieniem przedstawicieli, od połowy 1989 roku, prostsze stały się kontakty i do Marka i Lili zgłaszało się mnóstwo osób, chcących działać. Efektem tego była organizacja anyżarnowieckich wystąpień. Przypomnę, że chodziło o zablokowanie budowanej, według technologii sowieckich, elektrowni atomowej w Żarnowcu. Przy organizacji pozacierały się różnice i ludzie z różnych ugrupowań działali wspólnie. Anarchistów, Federację Młodzieży Walczącej, ruch Wolność i Pokój, Solidarność Walcząca a także wiele osób nie identyfikujących się z żadną z tych organizacji, zjednoczył jeden cel. Było to bardzo budujące. Kolejnym przykładem, już nie z takim rozmachem przygotowywanej akcji, była okupacja budynku Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku, w obronie niszczonych dokumentów. Akcja rozwinęła się spontanicznie, 29 stycznia 1990 r., po mszy w kościele Św. Brygidy. Pochód uformowany z uczestników, przemaszerował pod budynek i tam, po kilku przemowach, wobec bierności przebywających wewnątrz działaczy partyjnych, sforsował drzwi i zajął cały budynek. Okazało się, że w tym czasie „mielono” w podziemiach dokumenty. Wśród uczestników była Lila Badurska wraz z grupą przyjaciół z SW. Nie mieli przygotowanych transparentów więc nie byli widoczni, i mimo, że Lila przekazała „organizacyjny megafon” prowadzącym manifestację ludziom z FMW, dzisiaj przemilcza się w relacjach udział Solidarności Walczącej. (Przykładem jest opracowanie Sławomira Cenckiewicza, historyka z IPN, na którym bazuje większość opisów tych wydarzeń).

    W nocy, budynek został „odbity” przez MO i „antyterrorystów” w obecności „solidarnościowego” ministra, Aleksandra Hala. Nagłośnienie sprawy uchroniło, przed całkowitym zniszczeniem akt PZPR w Gdańsku, które są dzisiaj najlepiej zachowanym zbiorem dokumentów w Polsce.

Kolejnym, jawnym działaniem, pod koniec marca 1990 roku, była okupacja Komitetu Miejskiego PZPR w Gdyni, zorganizowana na rzecz Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” w Gdyni, kierowanego wówczas przez Franciszkę Cegielską, który chciał przeznaczyć pomieszczenia zajmowane przez komunistów, na potrzeby Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, ale nie mógł usunąć PZPR. Po okupacji pomieszczeń, obiekt został przekazany na potrzeby społeczne w ciągu tygodnia. Ciekawostką jest fakt, że ówczesny prezydent Gdyni, przyznał w liście do p. Franciszki, że przekazanie pomieszczeń jest następstwem zajęcia budynku przez młodzież z Solidarności Walczącej.


 

Link   
Szablony stron