stdarek
Główna
 
Aktualności
 
Stowarzyszenie
 
Zasady Ideowe-Program
 
Prasa SW Trójmiasto
 
Prasa SW SKP
 
Inne druki ulotne SW
 
Książki i broszury SW
 
"Poza Układem"
 
Prasa inna druk SW
 
Radio SW
 
Terroryści i oszołomy :)
 
Ludzie
 
Relacje
 
Galeria
 
Ciekawe
 
Dokumenty IPN

 
Obchody 25 lecia SWT

 
Linki - strony SW
 
Forum SW

        Arkadiusz Kazański - SWT w aktach SB (tekst nie autoryzowany, spisany z taśmy.)

Przyznam szczerze, że stanąć przed państwem i próbować opisać Solidarność Walczącą w aktach służby bezpieczeństwa to dosyć trudne zadanie, ponieważ tych akt na temat Solidarności Walczącej z Trójmiasta nie zachowało się zbyt dużo. Zdecydowana większość, została zniszczona, niemniej jednak udało mi się dotrzeć do kilku spraw, które tutaj państwu chciałbym przybliżyć.

Pierwsza dotyczy lipca 1986 roku, kiedy to pracownik Stoczni Gdańskiej Zbigniew Rosiak zgłosił się do Komendy Wojewódzkiej Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych i ujawnił swoją działalność w strukturach Solidarności, a także w czteroosobowej grupie Solidarności Walczącej, która zajmowała się takimi akcjami „dyscyplinującymi”. Były to akcje np. oblewania karoserii samochodów jakichś szczególnie aktywnych działaczy nowych związków zawodowych, członków organizacji partyjnych w zakładach pracy. Podpalano również oblewane łatwopalnymi płynami wycieraczki mieszkań takich działaczy. Zdarzyło się też w jednym wypadku pobicie. Zbigniew Rosiak opowiedział to wszystko Służbie Bezpieczeństwa, ujawnił nazwiska swoich kolegów, którzy działali z nim w tej czteroosobowej grupie. Dwóch z nich zostało aresztowanych, jeden, Dariusz Rożkowski, pracownik Polskiego Portu Handlowego, w ramach obowiązków służbowych wypłynął na barce do Holandii i tam pozostał. Nie udało się więc go zatrzymać

Na skutek zgłoszenia tego Zbigniewa Rosiaka Służba Bezpieczeństwa dopiero w lipcu 1986 roku wpadła na ślad tych aktów „dyscyplinujących”, których dokonywano w latach 1983-84. Uprzednio, 22 mają w 84 roku, na skutek niewykrycia sprawców tych aktów prokurator rejonowy pan Sznycer umorzył postępowanie. Dopiero po dwóch latach, w 1986 r. to postępowanie zostało wznowione. Zwrócę uwagę, że Służba Bezpieczeństwa na temat tej działalności dowiedziała się właściwie tylko tyle, ile powiedzieli zatrzymani. Takich przypadków było co najmniej kilkanaście. oni się przyznali się do działalności po kilku miesiącach pobytu w areszcie na Kurkowej. Zostali wypuszczeni na wolność na mocy amnestii w 1987 roku. W aktach jest też informacja, że wedle tych zeznań ta grupa bardzo blisko współpracowała z Tajną Komisją Zakładową Stoczni Gdańskiej i nawet TKZ przekazywał co miesiąc sumę 20 tys. złotych na taką działalność, powiedziałbym, bojową.

Następna sprawa dotyczy stycznia roku 1987, kiedy inspektorat ochrony funkcjonariuszy WSW w Gdańsku zatrzymał funkcjonariusza ZOMO (potem Miejskiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Sopocie) pana Henryka Pieca pod zarzutem wymuszania haraczy. Akta dotyczące tego zatrzymania zawierają informację Inspektoratu drugiego, że Henryk Piec działa w organizacji Solidarność Walcząca, jest dowódcą kilkuosobowej grupy, która też prowadziła takie działania „dyscyplinujące”. Według akt na trop tej grupy wprowadził służby bezpieczeństwa tajny współpracownik o pseudonimie „Jacek”. Nie udało mi się na razie ustalić, kto mógł być tym „Jackiem”, ale też widać, że SB nie miała pełnej wiedzy na temat działania tej grupy. O „Jacku” podają, że działał w Solidarności Walczącej, ale nic poza takimi ogólnymi informacjami, nie ma żadnej wiedzy szczegółowej. Jest stwierdzenie, że grupa planuje w najbliższym czasie akcję „wymierzania sprawiedliwości” wspomnianemu Zbigniewowi Rosiakowi, który złożył te obszerne wyjaśnienia. Jest również informacja, o planowaniu jakiejś bliżej niesprecyzowanej akcji na urząd miasta w Gdyni. Wydaje mi się, że te informacje były nieprecyzyjne, bo faktycznie chodziło o przygotowywanie akcji, ale na komitet miejski PZPR w Gdyni. Potem, już po zatrzymaniu Henryka Pieca, zastosowano też taką kombinacje operacyjną, że preparowano przechwycone grypsy między nim a jego bratem na wolności. Usiłowano doprowadzić do przecieku informacji, ale to też się nie udało. Jest też np. taka informacja, że Henryk Piec został podany obserwacji, zanim został zatrzymany, ponieważ doszły głosy, że ma w najbliższym czasie ochraniać jednego z dowódców, przywódców Solidarności Walczącej. Kilkudniowa operacja nie udała się obserwatorom. Pan Henryk Piec został potem skazany na dwa lata i sześć miesięcy więzienia.

Trzecia sprawa dotyczy września 1987 roku, zatrzymania Krzysztofa Szymańskiego na parkingu pod hotelem „Marina, gdzie miał odebrać transport, przyczepę wyładowaną sprzętem – materiałem poligraficznym, również bronią gazową i materiałami wybuchowymi. Szymański niestety też złożył obszerne wyjaśnienia, ale w zakresie wiedzy dostępnej już Służbie Bezpieczeństwa. SB wiedziała już wcześniej, że ten kontakt ze Szwecją, kontakt pomiędzy Marianem Kaletą, Józefem Lebenbaumem a Kornelem Morawieckim i Andrzejem Kołodziejem utrzymywał Krzysztof Szymański. Był on pracownikiem Żeglugi, pływał na promie „Kopernik” i przekazywał informacje do Szwecji, a z powrotem przywoził materiały, sprzęt poligraficzny czy broń gazową, paralizatory. Tam właśnie pada informacja że Solidarność Walcząca planuje szereg takich akcji zastraszających czy [ofensywnych] w czasie demonstracji, z unieszkodliwianiem np. pojazdów milicyjnych i że jest dwudziestoosobowa grupa, która ma być aktywna właśnie w czasie demonstracji w walce z jednostkami milicyjnymi. Jest nawet mowa o kuszy, która z bliskiej odległości może unieszkodliwić milicyjne samochody. Jednak i te zeznania nie poszerzyły wiedzy Służby Bezpieczeństwa, ponieważ to wszystko zatrzymało się na panu Kornelu Morawieckim i na Andrzeju Kołodzieju. Wiemy, że pan Kornel został zatrzymany we Wrocławiu, nieco później pan Kołodziej, ale nie poszło to w głąb organizacji.

Padło jeszcze nazwisko Romana Zwiercana, ale trudno cokolwiek powiedzieć na temat wiedzy Służby Bezpieczeństwa. Jak tam zaznaczano, Solidarność Walcząca była bardzo trudna do rozgryzienia, ponieważ tworzące ją grupy składały się z osób bardzo ze sobą związanych i trudno było tam wniknąć jakimś rozpracowującym je osobowym źródłom informacji. Ale też znalazłem ciekawą opinię służbową na temat Janusza Molki z 1987 roku, wtedy już starszego kaprala Służby Bezpieczeństwa. Jak pewnie państwo wiedzą, działał on w opozycji, a jednocześnie był na etacie niejawnym Służby Bezpieczeństwa. W tej opinii służbowej podsumowującej trzy lata działalności Janusza Molki (pewnie to służyło do decyzji awansowych) jest fragment, który mówi, że na szczególną uwagę zasługują rozpracowania zrealizowane przy jego udziale. Punkt szósty dotyczy rozpracowania osób stanowiących trzon oddziału Gdańskiego Solidarności Walczącej oraz nawiązania bezpośredniego kontaktu z przywódcą tej struktury, Andrzejem Kołodziejem. Trudno powiedzieć, czy była to opinia pisana na wyrost, potrzebna do awansu. Pewnie przełożony starał sobie samemu udowodnić, że jego podwładny zasługuje na nagrodę. Może tutaj będzie okazja, żeby się do tego odnieść.

 





 

Link   
Szablony stron