stdarek
Główna
 
Aktualności
 
Stowarzyszenie
 
Zasady Ideowe-Program
 
Prasa SW Trójmiasto
 
Prasa SW SKP
 
Inne druki ulotne SW
 
Książki i broszury SW
 
"Poza Układem"
 
Prasa inna druk SW
 
Radio SW
 
Terroryści i oszołomy :)
 
Ludzie
 
Relacje
 
Galeria
 
Ciekawe
 
Dokumenty IPN

 
Obchody 25 lecia SWT

 
Linki - strony SW
 
Forum SW

Andrzej Kołodziej - początki SW w Trójmieście (tekst nie autoryzowany, spisany z taśmy.)

Zacząłbym od tego, ja taki wielki nie jestem, jestem normalnym człowiekiem a chciałbym podziękować na wstępie tym, dzięki którym się tu spotykamy. Przede wszystkim Romanowi i Magdzie Zwiercanom. To była ich idea i wielka determinacja, aby do tej konferencji i do powstania książki doprowadzić.

Byłem współtwórcą Solidarności, byłem szefem strajku w stoczni w Gdyni i zastępcą Wałęsy. Działalność w Solidarności Walczącej zacząłem po powrocie z czeskiego więzienia w 1983 roku. Poszukiwałem innych niż dotychczas rozwiązań. Nie działalności lewicowej, tak byłem wychowany, tak bardzo w tradycjach niepodległościowych. Dzięki Ewie Kubasiewicz, która jest tutaj obecna, trafiłem do SW. Idea odpowiadała mi idealnie. Po prostu to, co proponował Kornel i SW, to było dążenie do niepodległości, do zniszczenia komunizmu. To mnie pasjonowało. Zdecydowałem wtedy, że tędy pójdę.

 Początki SW tutaj, w Trójmieście były dosyć trudne, ponieważ większość ludzi była zaangażowana w Solidarność [oficjalną]. To jest miasto, że tak powiem, wałęsowskie, solidarnościowe, ludzie poszli więc w kierunku solidarności związkowej. W pewnym sensie było to wtedy, w 1983 roku, dla ludzi wygodne. Tym bardziej że nie kto inny, jak Aleksander Hal napisał słynny list wzywający ludzi z podziemia do ujawniania się. Uznał, że pewna grupa społeczna zaczęła się dogadywać z komuną, a podziemie nie jest potrzebne. Ja zaś wtedy uważałem, byłem przepełniony taką myślą, że należy walczyć. Walczyć do końca. I tak postępowaliśmy.

Nie wiem, czy do końca wszystko mogę mówić. Jakoś po roku dyskusji i docieraniu się stworzyliśmy jakieś tam zręby organizacji. Pomagały dziewczyny, takie jak pani Ewa Kubasiewicz, Elżbieta Nagengaz, którą tu widzę, czy Zosia z Wyższej Szkoły Morskiej. W 1984 roku Romek Zwiercan wyszedł z więzienia i zaczęliśmy intensywnie tworzyć podstawy organizacji. Mnie mniej interesowało wydawanie publikacji, a bardziej konkretna walka, i tak ustaliliśmy, że będziemy tworzyć w Trójmieście taką grupę samoobrony, formację uderzeniową SW. Tak to się zaczynało. Ale i wydawaliśmy prasę. Nie wiem, w pierwszym roku wydaliśmy dziesięć numerów. Wydawaliśmy też dla Gwiazdów (Dzisiaj Andrzej Gwiazda ma imieniny, wszystkiego najlepszego! – z tego powodu zapewne go tu nie ma).

O tworzeniu naszej formacji paramilitarnej nie będę mówił o szczegółach, bo opowiada o tym książka dzisiaj prezentowana. W każdym razie postanowiliśmy, że w momencie gdyby czerwoni zaczęli zabijać poszczególnych przywódców Solidarności, przeszlibyśmy do walki czynnej. W którymś momencie osobiście zdecydowałem o podłożeniu bomby pod Komitetem partii w Gdyni. Podkładał to Roman Zwiercan, do czego się przyznał. To był nie odwet, tylko ostrzeżenie, że nie są bezkarni.

Kornel bardzo dobrze przedstawił nasze motywy działania. Ja natomiast chciałbym podziękować ludziom, którzy mi wtedy pomagali, i przeprosić tych, których czasem musiałem pominąć bez wytłumaczenia. Trudno było mówić wówczas, gdy zajmowaliśmy się materiałami wybuchowymi, bronią. O wielu rzeczach nie wolno było mówić naszym dziewczynom, proszę zatem o wyrozumiałość, a jednocześnie wyrażam wdzięczność, bo dzięki tym damom żyję. To wszystko.





 

Link   
Szablony stron