stdarek
Główna
 
Aktualności
 
Stowarzyszenie
 
Zasady Ideowe-Program
 
Prasa SW Trójmiasto
 
Prasa SW SKP
 
Inne druki ulotne SW
 
Książki i broszury SW
 
"Poza Układem"
 
Prasa inna druk SW
 
Radio SW
 
Terroryści i oszołomy :)
 
Ludzie
 
Relacje
 
Galeria
 
Ciekawe
 
Dokumenty IPN

 
Obchody 25 lecia SWT

 
Linki - strony SW
 
Forum SW

Kornel Morawiecki - Geneza powstania Solidarności Walczącej(tekst autoryzowany)

Zadano mi temat genezy SW.

Zacznę od symbolu, od tej naszej kotwicy, wiąże się ona bowiem z genezą Solidarności Walczącej. Pamiętam czas, kiedy przygotowywaliśmy się do powołania pisma, potem do jakiejś struktury, którą nazwaliśmy Porozumienie Solidarność Walcząca, wreszcie organizacji. Pamiętam noce spędzone z moim przyjacielem, który jest tu z nami na sali, z Romkiem Lazarowiczem – myśleliśmy nad tym, co powinno być naszym symbolem i razem doszliśmy do wniosku, że to musi być kotwica, bo oznacza ona nadzieję. Tę wielką nadzieję, taką nadzieję pierwszych chrześcijan na zbawienie, na zwycięstwo. Uznaliśmy, że to musi być również symbol nawiązujący do pokoleń przed nami, do tych najbliższych przed nami, do pokoleń drugiej wojny światowej, które oddały olbrzymią ofiarę poświęcenia, krwi i takiej zatraty w walce o Polskę, w nieliczeniu się ze sobą, z realnością.

 

Myśmy wtedy sobie powiedzieli, że przecież my tej Solidarności raczej już nie wynegocjujemy od generała Jaruzelskiego, nie wymodlimy jej w kościołach. Byliśmy wtedy świadomi, co się stało z bardzo ważnym dokumentem, tezami Społecznej Rady Prymasowskiej z kwietnia 1982 roku o ugodzie społecznej. W naszym odczuciu ten dokument był zbyt daleko idącym ustępstwem na rzecz Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, był bardzo spokojny, a nawet ustępliwy. Ten dokument został wydrwiony, wyśmiany w środkach masowego przekazu. Oni uważali, że już z nami, z Polakami wygrali. Powiedzieliśmy sobie wtedy, że powołamy coś takiego, jak Solidarność Walczącą, coś co ich pokona.

Wtedy –  pan dyrektor oddziału IPN-u słusznie to zauważył – te nasze zamiary wydawały się przekraczać możliwości, bo przecież chcieliśmy nie tylko niepodległości Polski, nie tylko wolności dla siebie samych, dla nas, Polaków, ale, jak napisaliśmy to w przysiędze: „Będę walczyć o solidarność między ludźmi i narodami”. Chcieliśmy wolnych narodów Ukrainy, Litwy, Białorusi, Rosji, Gruzji... Chcieliśmy zjednoczonych Niemiec, wolnych zjednoczonych Niemiec, ale zjednoczonych w prawdzie, w świadomości tego, jaką krzywdę zrobili Europie w drugiej wojnie światowej.

Wspomnę tutaj jeszcze o środowiskowej genezie. Dla mnie osobiście dokonaniem, z którego jestem dumny, była obecność z moimi kolegami na placu Zwycięstwa z transparentem „Wiara- Niepodległość” , na tym placu, gdzie właśnie Papież wzywał nas do śmiałości, do przyjęcia tej wielkości ducha polskiego, a właściwie ducha Bożego w nasze serca. Potem był „Biuletyn Dolnośląski”. Są tu dziś ludzie którzy z nami to pismo robili – tutaj jeszcze raz wspomnę nazwisko Romka Lazarowicza, Hani Łukowskiej, ludzi, którzy wtedy starali się to wolne słowo, to niepodległe słowo nieść.

Przedwczoraj byłem na podobnej sesji związanej z działalnością  poznańskiego oddziału Konfederacji Polski Niepodległej. Tam oddałem hołd ludziom, którzy pierwsi w komunistycznej Polsce w sposób zorganizowany podnieśli zawołanie Niepodległość i umieścili je na sztandarach. Myśmy je przejęli. W zorganizowany sposób staraliśmy się pomóc odzyskać niepodległość naszą, niepodległość narodów zniewolonych, całego Związku Sowieckiego. I po części nam się to udało. To jest coś niesamowitego, bo i ta nasza siła, i nasza ofiara, a nawet nasza determinacja były niewspółmiernie małe do osiągnięcia. Przecież przed nami byli ci, którzy umierali. Żołnierze wyklęci, ci chłopcy, którzy szli wtedy w ten polski las po drugiej wojnie światowej, nie godząc się z sowieckim wyzwoleniem, które było przecież także zniewoleniem Polski. Ale nie takim jak pod okupacją niemiecką. I to Rosjanie pokonali tego wroga, którego celem było to żeby Polski w ogóle nie było.

Tragedia smoleńska, ta ostatnia nasza wielka katastrofa to ostatni akord tej drugiej wojny światowej. Wojny, wydawało się zwycięsko zakończonej dla najeźdźców. Po wrześniu 1939 roku minister spraw zagranicznych Związku Sowieckiego Mołotow z dumą, z emfazą mówił, że skończył się ten pokraczny bękart traktatu wersalskiego, skończyła się Polska. Otóż katastrofa smoleńska pokazała, że Polska się nie skończyła. Że zostanie pamięć o tych, którzy poszli na ten nierówny bój z Niemcami, z Sowietami. O tych, których zabito strzałem w tył głowy, w Katyniu, o tych, którzy umierali w Oświęcimiu, również o Żydach Polskich wyniszczonych do szczętu. O narodzie, który z nami współpracował i trwało to przez wieki, a którego nie ma między nami. Zostanie pamięć o Polakach i Polska jako samodzielny byt narodowy. Trwać będzie, bo jest światu i nam, Polakom, Europie potrzebna. Potrzebna jest do naszej i waszej wielkości.

Pamiętajmy, że najważniejsi na tym świecie nie jesteśmy my indywidualnie, nie każdy z nas. Że są rzeczy ważniejsze od życia ludzkiego, że ważniejsza jest zbiorowość. Wielka zbiorowość, wielopokoleniowa, oddana swoim przodkom i swoim dokonaniom w języku, w myśli, w organizacji. To jest ważniejsze od każdego z nas. Ale w naszej polskiej tradycji, w naszej kulturze była świadomość tego, że są jeszcze większe rzeczy i wartości. Takie jak honor, jak prawda, jak wolność. W ostatnich dekadach dołączyło do tego wielkie słowo „solidarność”.

Te słowa wymagają ofiary, wymagają poświęcenia – i taka była głęboka geneza SW. Stąd się wzięliśmy i myślę, że będziemy potrzebni jeszcze młodemu pokoleniu. Cieszę się, że IPN, że część polskiej inteligencji zauważyła tę naszą obecność, nasze istnienie, i że stara się przywrócić dobre słowo „solidarność”, wokół którego wyrośliśmy. Słowo, które było nam drogowskazem i oby nas wszystkich dalej prowadziło w walce o lepszy świat.

 





 

Link   
Szablony stron