Uwagi o pismach SW w
Trójmieście
Andrzej Zarach przypomina sobie [1], iż zjawił się w Gdańsku
wkrótce po swoim ślubie kościelnym, czyli pod koniec 1983 r.
Kontakt na moją matkę, Ewę Kubasiewicz, dostał przez ludzi z
Uniwersytetu Toruńskiego – nie pamięta kto to był, ale
skontaktował się z tą osobą przez Zbigniewa Oziewicza. Po otrzymaniu
propozycji spotkania, Ewa Kubasiewicz poprosiła Zofię Kwiatkowską (nie
mylić z Wiesławą Kwiatkowską) o zorganizowanie jakiegoś neutralnego
mieszkania, w którym spotkanie mogłoby się odbyć –
spotkano się w mieszkaniu w Gdyni-Obłużu.
Został nawiązany stały kontakt na linii Gdańsk-Wrocław. W pierwszej
fazie istnienia nowego oddziału SW nie było tam jeszcze Andrzeja
Kołodzieja – Andrzej, po wyjściu z więzienia w Czechosłowacji
(lipiec 1983 r.), przez około pół roku
współpracował z Bogdanem Borusewiczem. Kołodziej wspomina
[2], iż współpracę z Borusewiczem zerwał, gdy kazał mu on
odebrać powielacz ich wspólnemu znajomemu, gdyż drukował na
nim materiały dla Joanny i Andrzeja Gwiazdów (chodziło o
powielacz Karola Krementowskiego, na którym drukowano pismo
„Poza Układem” – pierwsze cztery numery
[3]: styczeń, kwiecień, maj, lipiec 1984 r.). Wtedy też Ewa Kubasiewicz
zaproponowała Andrzejowi wejście w struktury SW. Andrzej potwierdza
[4], iż wiosną 1984 r. wziął udział w Trójmieście w
pierwszych spotkaniach z przedstawicielem Wrocławia. Z kolei Maciej
Frankiewicz, szef oddziału poznańskiego SW, przypomina sobie spotkania
Komitetu Wykonawczego SW z jesieni 1984 r., w których brała
udział Ewa Kubasiewicz, a od lutego 1985 r. –
również Kołodziej [5].
W numerze 8/75 z dnia 15.04.1984 r. wrocławska „Solidarność
Walcząca” zamieściła notkę: „Z radością witamy
pismo Solidarności Walczącej Oddziału Gdańsk pt. »Ziemia
Gdańska«. Doszedł do nas drugi numer. Wasze miasto (...)
wydało takich przywódców Związku jak
Przewodniczący Lech Wałęsa, jak Andrzej Gwiazda, Bogdan Lis (...) Anna
Walentynowicz (...) Służymy naszą skromną pomocą”. Tak więc w
czasie, gdy Kubasiewicz i Kołodziej odbywali regularne spotkania z
„Wrocławiem”, centralny organ SW stwierdza, iż
wydawane w Gdańsku pismo SW nosiło tytuł „Ziemia
Gdańska”.
Nr 2 „Ziemi Gdańskiej” nosi datę 5.02.1984 r., ale
zawiera opis pogrzebu Lecha Bądkowskiego, co miało miejsce 28 lutego
1984 r. (Co ciekawe, nr 1 ma datę późniejszą, 15.02.1984 r.)
Poprosiłem Ewę Kubasiewicz i Karola Krementowskiego, by obejrzeli
znajdujący się na stronie internetowej SW Trójmiasto [6]
skan 2 numeru „Ziemi Gdańskiej” (niestety, dostępna
jest tylko 1 strona). W obu wypadkach pierwszą reakcją było zdumienie,
iż zawiera on tekst akurat o Bądkowskim. Pamiętam, iż po spotkaniu z
Zarachem, pierwszym celem mojej mamy było zorganizowanie pisma
gdańskiego oddziału SW. Nikt z nas nie był na pogrzebie Bądkowskiego,
nie traktowaliśmy go też jako osoby związanej z
„naszym” środowiskiem. Według ówczesnych
kryteriów był „wałęsistą”, pozostającym
w konflikcie z „gwiazdozbiorem”.
„Ziemia Gdańska” drukowana była na powielaczu.
Niemniej nie jest to powielacz Karola Krementowskiego, gdyż, wg opinii
Karola, musiałby „Ziemię Gdańską” drukować
osobiście. W tamtym okresie dwaj jego drukarze byli aresztowani, są
zresztą na publikowanej w lipcowej „Ziemi
Gdańskiej” liście osób uwięzionych, a pismo
„widzi pierwszy raz w życiu” [7]. Nie potwierdziły
się też sugestie, iż „Ziemię Gdańską” redagowała
Barbara Madajczyk-Krasowska, związana przed stanem wojennym z
oficjalnie wydawanym periodykiem o takim samym tytule [8].
Mateusz Morawiecki w swym opracowaniu [9] stwierdza, iż „była
to mutacja gazetki wcześniej zredagowanej w porozumieniu ze
środowiskiem »Ziemi Gdańskiej« pt.
»Ziemia Gdańska«. Brak zaufania A. Kołodzieja do
tego środowiska spowodował, że numer ten, choć wydany, nie znalazł się
w kolportażu.” Sugeruje także, iż środowisko „Ziemi
Gdańskiej” nawiązało kontakt z Wrocławiem przez J.
Paciorkowskiego. Oba powyższe fakty zgodne są ze wspomnieniami moimi i
mojej żony. Prawdopodobnie w 1989 r., gdy już oficjalnie
reprezentowałem SW, odwiedził nas „pan Jan” z
Wrocławia, który twierdził, iż to on nawiązał kontakt na
początku lat 80. ze środowiskiem utożsamianym przez nas wtedy z
„Ziemią Gdańską”. Natomiast do „braku
zaufania” Kołodzieja w stosunku do tamtego środowiska
wrócę za moment.
Aż do kwietnia 1985 r. SW w Trójmieście najwyraźniej nie
wydawała innej gazetki. Pamiętamy jednak, iż od samego początku
istnienia „naszego” oddziału SW, czyli od wiosny
1984 r., jednym z podstawowych działań Ewy Kubasiewicz było redagowanie
pisma SW. W mieszkaniu pp. Orchowskich w Gdańsku-Wrzeszczu, na ul.
Białej 3, będącym jednym z punktów kontaktowych dla A.
Zaracha, znajdowała się przywieziona z Wrocławia elektryczna maszyna do
pisania IBM z głowicą kulkową. Na tej maszynie E. Kubasiewicz
wielokrotnie przepisywała jakieś teksty, być może m.in. „Poza
Układem”, gdyż K. Krementowski pamięta, iż stamtąd odbierał
materiały do druku.
Przeglądając pierwsze siedem numerów „Ziemi
Gdańskiej”, odnoszę wrażenie, iż numery 1, 3, 4, 5, 6,
wykazują wiele cech pisma redagowanego przez nasze środowisko.
Informacje często pochodzą z trójmiejskich
Portów, z którymi moja mama miała bliski kontakt.
Dużą wagę przywiązuje się do sprawy więźniów politycznych,
podawane są szczegółowe listy i adresy osób
aresztowanych. To z kolei była domena mojego teścia, Staszka
Kowalskiego, utrzymującego stały kontakt z Komisją Charytatywną przy
kościele św. Brygidy w Gdańsku. Od grudnia 1984 r. po ponownym
aresztowaniu A. Gwiazdy, Staszek prowadził w Bazylice Mariackiej w
Gdańsku modlitwy w intencji jego uwolnienia oraz uwolnienia wszystkich
więźniów politycznych. W numerze 4 „Ziemi
Gdańskiej”, z maja 1984 r., podane są szczegółowe
informacje na temat central telefonicznych systemu Penta-Conta
eksportowanych do ZSRR, a Staszek, pracujący na Politechnice Gdańskiej,
specjalizował się właśnie w teorii central telefonicznych –
nazwę Penta-Conta pamiętam z rozmów z nim. W numerze
lipcowym podane są szczegółowe wydatki komisji wyborczej w
Gdańsku-Wrzeszczu, a to właśnie dzielnica, w której mieszkał
Staszek. Staszek współpracował regularnie z „Poza
Układem” i jego mieszkanie było podstawowym punktem
kolportażowym pisma. Lista więźniów politycznych,
zamieszczona w lipcowym numerze „Ziemi Gdańskiej”,
jest zredagowana analogicznie do odpowiedniej listy opublikowanej w
numerze 7 trójmiejskiej „Solidarności
Walczącej” z listopada 1985 r.
Jeden z numerów pisma SW wydawanego w Gdańsku w tamtym
okresie został zmieniony przez drukarzy. Pamiętamy z żoną spotkanie w
mieszkaniu na Zaspie, z udziałem mojej mamy i być może Andrzeja
Kołodzieja, na którym zastanawialiśmy się jak to
interpretować i co w tej sytuacji zrobić. Drukarze byli jakoś związani
ze środowiskiem „pierwszej gdańskiej SW”. Andrzej
Kołodziej pamięta jakieś jedno spotkanie z osobą z tej grupy, namiar
musiał dostać via Wrocław. Spotkanie, o którym
mówi, miało się odbyć na osiedlu Gdańsk-Suchanino, w jednym
z charakterystycznych starych domków szeregowych, od strony
centrum Gdańska. Nam się wydaje, że to po akcji ze zmianą treści numeru
zapadła decyzja o zmianie nazwy gazetki z „Ziemia
Gdańska” na „Solidarność Walcząca”.
Właśnie ten epizod opisuje M. Morawiecki [10]. Numer zmieniony
rzeczywiście nie poszedł do kolportażu. Pamiętam też, że następnym
problemem, trochę późniejszym, było pojawienie się kolejnego
numeru pisma SW w Gdańsku, już całkowicie poza naszą kontrolą.
Potraktowaliśmy to jako prowokację ze strony Służby Bezpieczeństwa.
Zmieniony przez drukarzy mógł być albo nr 2 z lutego, jak
sugeruje Morawiecki, albo nr 7 z sierpnia 1984 r., konkretnie chodzi
m.in. o wtręty „WYKONANO!!” pod
niektórymi z 21 postulatów. Nie pasuje to do
ogólnego, dość powściągliwego stylu pisma, w tym innych
fragmentów tegoż numeru. Zresztą, nie udało mi się znaleźć
numerów późniejszych niż sierpień 1984, z
wyjątkiem „Ziemi Gdańskiej” nr 10, ze stycznia 1985
r., do którego wrócę. To z kolei zgadza się z
faktem, iż w sierpniu 1984 r. Ewa Kubasiewicz wyjechała do Francji,
skąd wróciła wkrótce po śmierci księdza
Popiełuszko. Jeszcze przed ujawnieniem roli grupy Piotrowskiego,
wystąpiła w telewizji francuskiej, oskarżając o porwanie Służbę
Bezpieczeństwa i obciążając odpowiedzialnością za tę zbrodnię Kiszczaka
i Jaruzelskiego. Po powrocie do kraju, jesienią 1984 r., prokuratura
próbowała postawić jej zarzuty o „antypolską
działalność” we Francji, co spotkało się z szerokim
oddźwiękiem za granicą, więc od represji odstąpiono.
Podsumowując, można założyć, choć w sumie jest to hipoteza, że
„Ziemia Gdańska” jest pismem częściowo redagowanym
przez otoczenie Ewy Kubasiewicz, lecz zastanawiający jest fakt, iż nikt
z nas tego nie pamięta z całą pewnością. Z drugiej strony,
dopóki nie ujrzałem na własne oczy, iż nr 1
trójmiejskiej SW pochodzi z kwietnia 1985 r., dałbym sobie
głowę uciąć, że SWT ukazywała się od początku 1984 r. W 1984 r. nie
redagowaliśmy z żoną żadnych tekstów do pisma SW i nie
czuliśmy się odpowiedzialni za gazetkę, stąd słabsza pamięć
szczegółów.
Natomiast nr 10 „Ziemi Gdańskiej” zawiera teksty,
których nie mógł ani napisać, ani nawet przyjąć
do druku nikt z naszego otoczenia. Artykuł
„Pluralizm” na str. 3 rozpoczyna się mottami z
Lecha Wałęsy i Bogdana Lisa. Przykładowo:
„W podziemiu działa 40 osób, czynnie popiera i
wspomaga opozycję około 200 tysięcy osób. Z wywiadu B. Lisa,
styczeń 85”. Następnie redaktor „Ziemi
Gdańskiej” stwierdza: „Z tymi stwierdzeniami i
wypowiedziami niekwestionowanych przywódców
»S« zgadzam się całkowicie”. Rzeczywiste
opinie panujące w naszym środowisku na początku roku 1985 dobrze
charakteryzuje „Wyciąg z informacji TW pseudonim
»Feliks« z dnia 8 lutego 1985 r.”:
„Wg kobiet z Gdańska działacze konspiracji nie boją się UB,
lecz Wałęsy i Borusewicza, który nie dopuszcza do tworzenia
innych struktur niż przez niego kontrolowane (podobnie postępuje
Wałęsa). 90 proc. społeczeństwa jest przeciwne Wałęsie,
którzy wraz z Borusewiczem torpeduje bezpardonowo SW i
wszystkie inne odłamy” [11]. Owe dwie „kobiety z
Gdańska” to Ewa Kubasiewicz i Zofia Kwiatkowska [12].
Staszek Kowalski został aresztowany 20 stycznia 1985 r. pod zarzutem
posiadania dwóch radiotelefonów, zostawionych u
niego na przechowanie przez A. Kołodzieja (przyniósł je
prawdopodobnie Bolek Siedlecki), oraz redagowania tekstów do
prasy podziemnej. Areszt opuścił dopiero w połowie lipca 1985 r.
Pierwszy numer biuletynu „Solidarność Walcząca”
wydawanego przez Agencję Informacyjną SW – Oddział
Trójmiasto, nosi datę 12.04.1985 r. Numer 4 z lipca 1985 r.
zawiera szczegóły procesu Staszka Kowalskiego. Wszystkie te
numery by redagowane, moim zdaniem, przez Ewę Kubasiewicz i osoby z jej
środowiska. Andrzej Kołodziej pamięta, iż 1 nr SW Trójmiasto
przepisywany był na maszynie u Mikołaja Kosteckiego, byłego Rektora
Wyższej Szkoły Morskiej, w jego mieszkaniu w Sopocie na ul. Wybickiego.
Z powodów oczywistych Staszek nad biuletynami nie pracował,
natomiast włączył się w redakcję po opuszczeniu więzienia i, de facto,
stał się redaktorem naczelnym gazetki. Nowy biuletyn, w przeciwieństwie
do „Ziemi Gdańskiej”, był bezpłatny (nie wydaje mi
się, by poprzedni biuletyn był w rzeczywistości sprzedawany, choć
figuruje na nim cena 10 zł). Nr 8 z grudnia 1985 r. zawiera duży tekst
rocznicowy na temat 15 rocznicy Grudnia’70, niewątpliwie
autorstwa Wiesławy Kwiatkowskiej (nie mylić z Zofią Kwiatkowską).
Materiały na temat skażenia promieniotwórczego po
katastrofie w Czarnobylu (numery 17 i 20 SWT) dostarczała Joanna
Radecka.
Ani ja, ani moja żona Magda nie redagowaliśmy tekstów w
biuletynie SW Trójmiasto aż do wiosny 1987 r., z wyjątkiem
sytuacji szczególnych (mojego autorstwa jest podsumowanie
„Sprawa strajku studentów” z nr 18 SWT;
w tym samym numerze Magda dopisała tekst o sportowcach, chyba przy
okazji składania numeru, aby zapełnić pozostającą wolną przestrzeń
gazetki). Kilka razy przepisywaliśmy numer na maszynie (raz w
mieszkaniu Teresy Popiołek na Zaspie), przekazywaliśmy też teksty
między redakcją a składem, również często przez Teresę
Popiołek, sekretarkę Instytutu Fizyki Teoretycznej i Astrofizyki UG, z
którą miał kontakt Andrzej Kołodziej. Nigdy nie mieliśmy
bezpośredniego dojścia do drukarni, w której, nawiasem
mówiąc, czasami coś drukował nasz najserdeczniejszy
przyjaciel, o czym wtedy nie wiedzieliśmy.
Ostatnim numerem zredagowanym przez Staszka Kowalskiego jest
„Solidarność Walcząca” nr 25 z 24 grudnia 1986 r.
Staszek zmarł nagle 20 stycznia 1987 r. Staszek miał zresztą wiele
kontaktów z różnymi zakładami pracy,
organizacjami – jak np. byli akowcy – czy z
działaczami z innych miast – jak np. Wojtek Chudy z Lublina,
Eliza Jadczak z Płocka. Ludzie ci przekazywali mu informacje o tym, co
się dzieje w ich otoczeniu i kolportowali gazetki. Wiele z tych
osób pozostaje anonimowych do dziś, jak np. pani Ula (jest
to pseudonim) z Rafinerii Gdańskiej, którą bardzo dobrze
pamiętamy, ale której nazwiska nigdy nie poznaliśmy.
Od śmierci Staszka całkowitą odpowiedzialność za pisemko SWT wzięliśmy
na siebie ja i moja żona, wspierani przez Zbyszka Mielewczyka,
który udostępnił na użytek biuletynu swój
prywatny komputer ZX Spectrum i zajął się techniczną stroną składu,
niekiedy dodatkowo pisząc krótkie artykuły.
W tym samym okresie druk biuletynu został zdezorganizowany
aresztowaniem Romana Zwiercana (marzec 1987 r.). W stycznu i lutym 1987
r. nie udało się wydać numeru SWT. Na stronie internetowej SW
Trójmiasto jest nieciągłość numeracji biuletynów
– brak jest numeru 26, natomiast pojawia się, dopiero w maju,
numer podwójny 27/28 (obejmujący marzec i kwiecień) i zaraz
później majowy nr 29. Wydaje mi się, iż nr 26 nigdy nie
istniał – po prostu usiłowaliśmy zamaskować chaos
organizacyjny, udając ciągłość ukazywania się pisma, mimo
dwóch ciężkich ciosów dla Oddziału. Przy tym
śmierć Staszka była dla nas stratą bardzo osobistą: ja straciłem
przyjaciela, a Magda – ojca.
Na początku 1987 r. mogłem sporo czasu poświęcić na prace nad
biuletynem SW. Fizykę na UG ukończyłem w październiku 1986 r., na życie
zarabiałem pracami wysokościowymi, których zimą i wczesną
wiosną jeszcze nie było. Natomiast Magda nadrabiała zaległości na
studiach. Pismo redagowaliśmy w trójkę ze Zbyszkiem, lecz na
mnie spoczywał główny trud zdobywania materiałów.
Praktycznie cały dzień słuchałem wiadomości z polskojęzycznych
zagranicznych rozgłośni radiowych, uczyłem się pisać na ZX Spectrum.
Komputer nie posiadał twardego dysku, trzeba było raz na jakiś czas
zapisywać pliki na taśmie magnetofonowej, co było uciążliwe i
powodowało nieprzyjemne niespodzianki. Pamiętam, iż cały dzień
opracowywałem wywiad z Leszkiem Moczulskim, po czym wszystko mi się
skasowało.
Były jakieś kłopoty z drukiem, jak dzisiaj rozumiem, związane z
aresztowaniem Romka Zwiercana, którego wtedy osobiście nie
znałem (kontaktem na druk był bezpośrednio A. Kołodziej). Widać to
wyraźnie w pierwszym po śmierci Staszka numerze SW
Trójmiasto. Jest to numer 27/28, marzec-kwiecień, ale
datowany 20 maja 1987 r. Ma charakterystyczny skład edytora ZX
Spectrum, rolę drukarki pełniła chyba maszyna Olivetti. Interfejs
łączący ją z komputerem opracował i wykonał nasz przyjaciel Wojciech
Pytel z Politechniki Gdańskiej, a oprogramował to Zbyszek. Co ciekawe,
maszyna nie posiadała polskiej czcionki – polskie
„ogonki” i akcenty generowane były dzięki
programowi komputerowemu, poprzez kombinacje zwykłych czcionek i
znaków interpunkcyjnych. Numer 29 SWT nosi datę 31.05.1987,
a więc ukazał się wkrótce po poprzednim –
najwyraźniej kłopoty z drukiem chwilowo się skończyły.
Ewa Kubasiewicz od początku 1987 r. przygotowywała się do wyjazdu do
Francji, w celu objęcia funkcji szefa struktur zagranicznych SW.
Praktycznie już nie angażowała się w działalność biuletynu. Wiosną 1987
r. odbyła się seria przeszukań u osób wiązanych z SW (akcja
„Brzoza II”). Podczas rewizji w naszym mieszkaniu
nie znaleziono ani jednego dokumentu związanego z SW. W tamtym okresie
otrzymałem również powołanie do wojska. W czerwcu odmówiłem
służby wojskowej i liczyłem się z aresztowaniem właściwie w
każdym momencie.
Niemniej, z pewnością został przygotowany jeszcze co najmniej jeden
numer pisma, już po wizycie Jana Pawła II w Trójmieście
(druga połowa czerwca). Zawierał podziękowanie od redakcji dla Papieża,
kończące się słowami „dziękujemy Ci za to, że jesteś, jaki
jesteś”. Pamiętam, bo była dyskusja, czy to nie zbyt
egzaltowane. Publikowaliśmy też obszerne fragmenty kazania z Mszy na
Westerplatte.
Innym materiałem przygotowanym do druku był wywiad, jaki
przeprowadziłem z Jackiem Fedorowiczem. Fedorowicz miał wystąpienie w
dolnym kościele NSPJ w Gdyni (tzw. kościół Jastaka). Po
spotkaniu, Wiesława Kwiatkowska przedstawiła mnie panu Jackowi,
mówiąc, iż jestem synem Ewy Kubasiewicz i że chciałbym
przeprowadzić z nim wywiad dla gazetki SW. Fedorowicz miał mało czasu,
ale ustaliliśmy, że pojadę z nim ekspresem Gdynia-Warszawa i w ciągu 20
minut między Gdynią a Gdańskiem udzieli wywiadu.
Dysponowałem magnetofonem typu walkman, który miał możliwość
nagrywania przez słuchawki. Pan Fedorowicz założył słuchawki na szyję i
odpowiadał na pytania bardzo precyzyjnie formułując myśli, bo
ustaliliśmy, że autoryzacji nie będzie. Staliśmy przy drzwiach pociągu,
przy toalecie. Pytałem go m.in. czemu w swych wystąpieniach stwarza
wrażenie opozycji jako ideowego monolitu, a przecież istnieją
kontrowersje, np. między Wałęsą a Gwiazdą. Odpowiedział, że nie czas na
niuanse ideowe, z czym się nie zgodziłem. Poprosiłem też, żeby
zapomniał nazwiska jakie padły podczas naszego powitania. „A
padły jakieś nazwiska? Widocznie nie usłyszałem.”
Wywiad był chyba dobry i szkoda, że się nie ukazał. Ten numer SWT
został nawet już przygotowany na diapozytywach, które
jeszcze po latach widziałem, lecz się najwyraźniej nie zachowały. Nie
wiem, czy był to numer „papieski”, czy inny. Były
znowu kłopoty z drukiem – 7 miesięcy przerwy. Andrzej
odkładał druk na sicie, bo wreszcie miał zadziałać jakiś offset, ale
nie zadziałał, a numer się zupełnie zdezaktualizował. Można by
próbować określić datę wywiadu, ustalając datę prelekcji
Fedorowicza w kościele księdza Jastaka wiosną 1987 r. Walkman był
własnością Bogdana Czapiewskiego. Zaraz po powrocie do Gdyni walkmana
oddałem Bogdanowi. Pamiętam, ze przygotowywał się do jakiegoś recitalu
– gdy przyszedłem, ćwiczył walce Chopina. Razem z Bogdanem i
jego żoną Iwoną odsłuchaliśmy wywiad – byłem zawiedziony, bo
im się raczej nie spodobał, chodziło o Gwiazdę i Wałęsę.
Kolejny biuletyn SWT nosi datę dopiero 15 grudnia 1987 r. Częściowy był
chyba przygotowywany przeze mnie. Mojego autorstwa jest prawdopodobnie
tekst „O jawności i mandacie społecznym”. Jest też,
jak zwykle, kalendarium, urywające się 12 listopada na informacji:
„W Gdyni został aresztowany Marek Czachor – syn Ewy
Kubasiewicz, za odmowę pełnienia służby wojskowej”. Są
jeszcze dwie informacje, ale z datami 14.II i 19.II, co jest jakimś
błędem. Z aresztu wyszedłem ok. 20 grudnia 1987, a więc po dacie
zamknięcia numeru.
Nie udało mi się już skontaktować z Andrzejem Kołodziejem –
został aresztowany 21 stycznia 1988 r. 31 stycznia 1988 r. Ewa
Kubasiewicz wyjechała do Francji, z paszportem „w jedną
stronę”.
W 1988 r. jakoś nie udawało się uruchomić poligrafii. Ukrywałem się od
końca maja 1988 r. i skoncentrowałem głównie na
„Żołnierzu Solidarnym”, ale to inna historia. Numer
SWT z lata 1988, z referatem Jadwigi Staniszkis, zredagowałem na
podstawie zapisu magnetofonowego, ale druk nie jest nasz (Oficyna
Kształt – konkretnie, jak rozumiem, Andrzej Fic na prośbę
Edka Frankiewicza). Dopiero wyjście Romka Zwiercana z aresztu
spowodowało regularne pojawianie się pisma SWT.
W każdym razie, odtworzony biuletyn oparty był o tę samą redakcję:
Magda Czachor, Zbigniew Mielewczyk, ja, oraz
Basia Formella, choć istotny głos miał też Romek Zwiercan. Numery z
końca 1988 r. przepisywane były na maszynie IBM, między innymi, przez
Małgosię Zwiercan i Ewę Kalisz. Pojawiający sie czasami publicysta
„Franklin”, to Roman Kalisz. Pierwszy numer z 1989
r., zamknięty 10 stycznia, ma charakterystyczny wygląd: Wtedy
dostaliśmy z Francji komputer Amstrad z drukarką 9-igłową i zaczęliśmy
robić wydruki bezpośrednio na matrycach do powielacza. Znajduje się tam
chyba pierwszy artykuł, który podpisałem nazwiskiem.
Redagowaliśmy biuletyn aż do numeru 57 z 22.11.1989 r. Numer 58 z
8.12.1989 r. już redagował Andrzej C. Leszczyński, pisujący pod
pseudonimami „Józef Hołosko”,
„Katarzyna Olechnowicz”, i chyba „Jan
Kosznik”. Niemniej jeszcze dwa numery specjalne, z 13 i 17
grudnia, są naszego autorstwa – ten ostatni zawiera tekst
Wiesi Kwiatkowskiej, z analizą „Drogi nadziei”
Lecha Wałęsy.
Pomimo zmiany redakcji, skład biuletynu pozostał w rękach Zbyszka
Mielewczyka, a Basia Formella zajmowała się stroną edytorską (korekta
itp.). Nr 59 z 24-26 grudnia 1989 r. ma nową formę graficzną
– składany jest przy pomocy programu TeX, z jeszcze dość
prymitywnymi polskimi czcionkami autorstwa Janusza Prendoty i Bogdana
Jackowskiego, co można zauważyć w zbyt prostym ogonku w literze
„Ą” w winietce.
Szczegół ten jest istotny, gdyż pozwala precyzyjnie określić
moment przejęcia składu przez Bogdana Jackowskiego. Bogdan,
twórca polskiej wersji TeX-a, utworzył w międzyczasie
pierwszą rzeczywiście profesjonalną wersję polskich czcionek,
których Zbyszek Mielewczyk nie posiadał. Dopiero nr 76 SWT z
30 kwietnia 1990 r. posiada ogonek w „Ą” prawidłowo
podgięty. Jest to więc pierwszy numer, od maja 1987 r.,
którego nie składał Zbyszek.
Przypisy
1. Telefoniczna rozmowa Andrzeja Zaracha z Ewą Kubasiewicz, 14.02.2010
r.
2. A. Kołodziej: Kiedy więc Bogdan już kategorycznie zażądał, abym
zerwał ze środowiskiem Gwiazdów, odmówiłem i
stosunki między nami zaczęły się już definitywnie psuć. Wtedy Ewa
Kubasiewicz zaproponowała mi kontakty z działaczami
„Solidarności Walczącej”. Alfred Znamierowski,
Zaciskanie pięści. Rzecz o „Solidarności
Walczącej”, Petit, Gdynia, 1989, str. 83.
3. Wg Karola Krementowskiego, z pewnością co najmniej pierwsze dwa
numery „Poza Układem” drukował osobiście, a mogło
być ich więcej.
4. Zaciskanie pięści..., str. 84.
5. M. Frankiewicz: Od tego czasu brałem udział w zebraniach Komitetu
Wykonawczego SW. Zebrania te rozpoczęły się jesienią 1984 r.
Spotykaliśmy się mniej więcej co dwa miesiące w składzie: Morawiecki,
Zarach, Kopaczewski, Bugajski, Kubasiewicz (która ściągnęła
Kołodzieja), ja. Na tych spotkaniach decydowano o linii najbliższej, o
manifestacjach itp. Spotkania te miały raczej charakter dyskusyjny, nie
narzucano na nich jakichkolwiek decyzji, były to spotkania
wykonawczo-techniczne. Od lutego 1985 r. brał też udział w tych
spotkaniach Andrzej Kołodziej. Uważam, że de facto nie było odrębnych
spotkań Komitetu Wykonawczego, poza spotkaniami miast. Gdyby było
inaczej, to przedstawiciele miast musieliby przyjeżdżać częściej. Po
spotkaniach Kołodziej i Kubasiewicz rozjeżdżali się i chyba nie
przyjeżdżali osobno. Gdyby Komitet Wykonawczy wcześniej podjął jakieś
decyzje, to na spotkaniach miast upierano by się przy tych decyzjach.
Najprawdopodobniej było jednak tak, że były równoległe dwa
lub trzy ciała decyzyjne, każde w trochę innej dziedzinie,
które spajał i koordynowali Morawiecki, Zarach, Myc,
Myślecki. SW nie miała jednoznacznie określonej struktury kierowniczej,
była duża doza autonomii. http://maciejfrankiewicz.blogspot.com/2009/07/byem-tworca-poznanskiego-oddziau.html
6. http://www.sw-trojmiasto.pl/InneSW.html
7. Rozmowa telefoniczna z K. Krementowskim, 17.02.2010.
8. Z emailu od Romana Zwiercana, 18.02.2010: Widziałem notkę
przygotowaną przez Piotra Brzezińskiego z IPN, do ES [Encyklopedii
Solidarności]. Niestety, oparta tylko na relacji w "Oszołomach" [J.
Pietraszko, „Terroryści i oszołomy”, Wrocław,
2007], tzn. że Roszkowski Darek i Andrzej Cybulski są z ZG wiązani.
Rozmawiałem dzisiaj z [Romanem] Jankowskim i potwierdził to, ale
przyznał, że on się tylko domyślał, że oni to robili. Nie wie na pewno.
Rozmawiałem z Barbarą Madejczyk -Krasowską, też dzisiaj. Nie ma nic
wspólnego z tą ZG. Nie sądzi aby ktokolwiek z ekipy
związanej z wydawanym przed stanem wojennym periodykiem, miał coś
wspólnego. Spotykali się po 90 roku na "wspominki" i uważa,
że gdyby ktoś maczał w tym palce, to na pewno, pochwaliłby się. Tyle
ustaliłem. Czyli nic.
9. M. Morawiecki, Geneza i pierwsze lata „Solidarności
Walczącej”, http://www.abcnet.com.pl/geneza-i-pierwsze-lata-solidarnosci-walczacej.
10. Historii ze wstrzymaniem kolportażu Mateusz Morawiecki nie
mógł usłyszeć od nikogo z mojej rodziny, gdyż nie
kontaktowaliśmy się osobiście w czasie, gdy pisał swe opracowanie
(zresztą, chyba nigdy się nie spotkaliśmy). Wynika stąd, iż jakieś echo
tego wydarzenia musiało być zapamiętane w kręgach wrocławskiej SW.
Morawiecki pisze o wstrzymaniu kolportażu 2 numeru „Ziemi
Gdańskiej”, czyli że problem z drukarzami pojawił się
wcześnie, już w lutym-marcu 1984 r. Jest to jedna z możliwości
– faktem jest, iż nr 2 jest jakby inny, nawet jeśli chodzi o
jakość maszynopisu, od numerów pozostałych. Moja żona
pamięta, iż problemy były z drugim lub trzecim numerem gazetki, co
zgadzałoby się z opinią Morawieckiego. Możliwe, że dopiero nr 10,
potaktowany jako esbecka fałszywka, spowodował definitywne zerwanie ze
starym tytułem pisma.
11. Solidarność Walcząca w dokumentach, t.1. W oczach SB. Instytut
Pamięci Narodowej, Warszawa, 2007. str. 121-122.
12. Tak uważa Ewa Kubasiewicz, która pamięta spotkanie we
Wrocławiu, w dniach 18-20 stycznia 1985 r., relacjonowane przez TW
„Feliksa”.
Marek Czachor, Gdańsk, 22 lutego 2010 r.