dr hab. Mirosław
Golon (tekst nie autoryzowany, spisany z taśmy.)
Pozwolę
sobie zrobić małe uzupełnienie. Roman Zwiercan udzielił wywiadu „Dziennikowi
Bałtyckiemu”. W nawiązaniu do niego chcę poruszyć jedną kwestię. Nazywane nawet
czasami terrorystycznymi, represyjnymi, brutalnymi działaniami siłowymi wobec
ideowych przeciwników, akcje przeciwko antyzwiązkowcom (nie „neozwiązkowców”,
związkowców reżimowych, tylko właśnie antyzwiązkowców) były faktycznie...
działalnością związkową. Bo o co tu chodziło? Pójście na miesiąc do więzienia
było mniej dotkliwe niż utrata np. przydziału na kolonie, wczasy dla dzieci,
przydziału na mieszkanie czy inne potrzebne rzeczy. Przeciwstawiając się temu, Solidarność
Walcząca walczyła nie tylko o niepodległość, nie tylko o demokrację, o tę
wolność polityczną w kraju, ale na tym poziomie lokalnym walczyła z tą
podłością, która się po 81 roku na nowo się ujawniła. To ona wcześniej zrodziła
opór w postaci Solidarności, ruch solidarnościowy, a potem nasilenie oporu. To
podłość małych dyktatorków zakładowych w fabrykach, instytucjach, tych, co to z
legitymacją partyjną, legitymacją związkowca reżimowego mogli rządzić, trząść
zakładem, awansować, dobierać się do ośrodków wczasowych, do zakładowych
mieszkań, do często bardzo dużych pieniędzy, jak ten samochód niesłusznie
przyznany na talon... Roman Zwiercan wspominał w tym wywiadzie o porysowaniu i
pomalowaniu samochodu niesłusznie przyznanego jakiemuś gorliwemu działaczowi. Była
to słuszna działalność, jemu się to dobro nie należało, jemu należało pokazać,
że zachował się podle, bo na pewno był ktoś, kto miał chorą rodzinę, kogoś
niesprawnego i ten ktoś powinien ten przywilej dostać.
Po
roku 1948, po likwidacji PPS-u, w Polsce praktycznie nie można było działać na
rzecz obrony praw pracowniczych i trwało
to kilkudziesięcioletnie oczekiwania, ale i pamięć w starszym pokoleniu, że coś
takiego kiedyś było , przetrwała. I to się w roku 1980 spełniło.
Solidarność
Walcząca walczyła więc zarówno o to, co najważniejsze: o niepodległość,
suwerenność, o wolność polityczną , demokrację, ale walczyła także o te rzeczy
drobne. Jak to kiedyś powiedział Zbigniew Brzeziński, Polską po II wojnie
światowej rządzili zdrajcy, zbrodniarze i złodzieje, mniej więcej w tej
kolejności. W latach 80. chodziło głównie właśnie o tę podłość, już nie zbrodniczość, nie nawet
jakąś zdradę, bo po kilkudziesięciu latach to nie oni już byli – kontynuowali
po prostu tę zależność i związki z ZSRR, ale chodziło właśnie o tę opresję i to
korzystanie z przywilejów dyktatora.
Poproszę
teraz o zabranie głosu pana dr. Grzegorza
Waligórę z wrocławskiego IPN-u.
|