|
|
1985 psychuszka
W relacji z 1985
roku wspomniałem o epizodzie, gdzie po organizacji strajku zostałem
przewieziony do szpitala psychiatrycznego. Nie miałem wówczas
żadnego potwierdzenia prawdziwości mojej relacji. W IPN nie odnalazłem
żadnych dokumentów na ten temat podobnie jak dowodów na
poszukiwanie listami gończymi do kwietna 1991 roku. Podobnie jednak, -
jak dokumentacja dotycząca ścigania jeszcze w 1991 r. zachowała się w
sądzie-, tutaj dokumenty przetrwały w szpitalu psychiatrycznym. Nie
dają pełnego obrazu sytuacji, działań SB ale są dowodem na
współpracę niektórych lekarzy z bezpieką i
wykorzystywanie szpitala psychiatrycznego jako środka represji. Pomysł
zaiste szatański ale sprawdzony w sowietach. Opowiadał mi jeden z
kolegów, że po naszym zatrzymaniu przez SB w całej stoczni
zawrzało. Strajk zawisł na włosku i wówczas puszczona
informacja, że nie jesteśmy już aresztowani lecz znajdujemy się w
szpitalu psychiatrycznym spacyfikowała nastroje. Niejeden pomyślał, że
przecież szpital to nie więzienie i krzywda tam nam się nie dzieje. Do
tego zakiełkowało ziarno niepewności - "a może z nimi nie wszystko w
porządku?"
Przytoczę
tutaj słowa Andrzeja Kołodzieja który tak skomentował niżej
przedstawione materiały, zamieszczone w II uzupełnionym, wydaniu
książki "... o godność i wolność. Po prostu...".
"Kiedyś, w
1979 roku pewien znajomy lekarz opowiadał mi o wycieczce lekarzy z
Leningradu, którzy zwiedzali Akademię Medyczną w Gdańsku.
Gdy już zwiedzili wszystkie oddziały jeden z nich dyskretnie zapytał: -
" no a gdzie u Was psychuszka?". Wśród polskich lekarzy
zapanowało milczenie a po chwili padła odpowiedź: - " u nas psychuszek
niet".
Czy aby była to prawda? Wszyscy przywykliśmy do tego, że
każdy dysydent w sowietach obowiązkowo "leczony" był w zakładzie
psychiatrycznym. Ale u nas? doprawdy mało kto potrafi wskazać
podobny przypadek. Mimo różnych badań historycznych niewiele
możemy dowiedzieć się o współpracy lekarzy psychiatrów z
komunistyczną bezpieką.Dlatego materiały dokumentujące przymusowe
"leczenie" Romana Zwiercana w Szpitalu Psychiatrycznym w Gdańsku warto
przytoczyć dla ukazania prawdy historycznej o tamtym okresie aby
wykazać jak bez sprzeciwu lekarze przyjmowali na oddział
zamknięty zdrowych ludzi tylko dlatego, że tak chciała bezpieka.
Na szczególną uwagę zasługuje fragment ukazujący
nadgorliwość lekarzy wobec bezpieki w którym sami orzekają, że
pacjent jest kompletnie zdrowy a jednocześnie sugerują przedłużenie
jego pobytu w bardziej restrykcyjnym psychiatrycznym zakładzie
zamkniętym. Po lekturze tych dokumentów niewątpliwie należy
zadać pytanie: Czy tacy lekarze powinni jeszcze leczyć w wolnej
Polsce?"
Postanowienie
prokuratora o umieszczeniu w szpitalu. Nie zostało nam doręczone i o
jego istnieniu dowiedziałem się w 2010 roku. Prokurator sfałszował wpis
"Odmówił pokwitowania odbioru" co świadczyć miało, że zostaliśmy
powiadomieni o wydaniu postanowienia.
Po 20-stu dniach pobytu zdecydowałem się na desperacki krok.
Opinia lekarska - na uwagę zasługuje sugestia
lekarzy, że pomimo tego iż nic nie wskazuje na jakiekolwiek zaburzenia
psychiczne proponują umieścić nas w bardziej restrykcyjnych warunkach
aby zmusić do współpracy.
Podkreślę, że byliśmy w szpitalu na oddziale, tzw. "podsądnych",
który spełniał rolę aresztu - gdzie okna były zakratowane i nie
było swobody poruszania. Nie sądzę, że Polsce były szpitale bardziej
izolowane, więc ...
Opinie podpisali lekarze psychiatrzy:
1. Eustazjusz Bonikowski
aktualnie prowadzi prywatną praktykę lekarską w Gdańsku, ul. Partyzantów 49 B.
Gabinet lekarski jest też w Gdańsku, ul. Kunickiego 28, tel. 58 341 97 83 oraz domowy 58 557 10 29
2. Irena Jaroszkiewicz
prowadząca Indywidualną Praktykę Lekarską w Gdańsku, ul. Chrzanowskiego 38 a oraz 23 Marca 77c,
tel. 58 556 90 58
oraz psycholog:
mgr Ewa Nowaczyk - nie jest zarejestrowana pod tym nazwiskiem
żadna działalność gospodarcza w Trójmieście. Prawdopodobnie
zmieniła nazwisko lub pracuje tylko w placówce państwowej.
|
|
|